zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: Anathema "Eternity"

15.04.2000  autor: Margaret
okładka płyty
Nazwa zespołu: Anathema
Tytuł płyty: "Eternity"
Utwory: Sentient; Angelica; The Beloved; Eternity part I; Eternity part II; Hope; Suicide Veil; Radiance; Far Away; Eternity part III; Cries On the Wind; Ascension
Wykonawcy: John Douglas - instrumenty perkusyjne; Duncan Patterson - gitara basowa; Daniel Cavanagh - gitara; Vincent Cavanagh - wokal, gitara
Wydawcy: Metal Mind Productions, Music For Nations
Premiera: 1996
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

Chyba nikt do końca nie wiedział, w jakim kierunku pójdzie Anathema po niewątpliwie przełomowej płycie "The Silent Enigma". To właśnie tam po raz pierwszy Vincent wystąpił w roli wokalisty, a i sama muzyka przeszła pewną metamorfozę. Przypuszczeń i domysłów było całe mnóstwo, ale żadne z nich tak naprawdę nie było prawdziwe. Brytole zaskoczyli ponownie. Kolejny raz zamknęli usta tym wszystkim, którzy skazali ich na zagładę po odejściu Darrena.

"Eternity"... album niezwykle urzekający i... kontrowersyjny. Dla jednych to potworne nudziarstwo, dla innych Absolut i niedoścignione piękno. Po nieco surowej jeszcze "The Silent Enigma" Anathema stworzyła prawdziwie głęboką i mistyczną płytę. Nie da się ukryć - płytę bardziej wyłagodzoną, wysublimowaną, często wręcz delikatną i spokojną. Wielu doszukuje się tu ducha Pink Floyd. Przyznać trzeba, że porównania (a raczej skojarzenia) te mają sens, faktycznie bowiem "Eternity" pozostaje pod jakimś tam wpływem floydowskiej atmosfery. Nie bez znaczenia jest zresztą cover "Hope", "wyrwany" właśnie z repertuaru tegóż zespołu. Nie można jednak zarzucać Brytolom ani kopiowania, ani podążania w stronę komercji. Bo wbrew pozorom "Eternity" do łatwych, szybko przyswajalnych, albumów nie należy. Owszem, muzyka go wypełniająca nie brzmi już tak ciężko i szaleńczo jak w przeszłości. Poza charakterystyczną anathemową atmosferą (która odczuwalna w tych dźwiękach była zawsze), nie przypomina nawet "Enigmy". Jednak osobisty wkład w powstanie tego dzieła nie pozwala przejść obok niego obojętnie. Czuje się bowiem - zarówno w dźwiękach, jak i poruszających tekstach - szczerość i zaangażowanie. Muzycznie "Eternity" lokalizuje się gdzieś między metalem klimatycznym, a rockiem progresywnym. Trochę tu nawet psychodelii. Na pewno na podziw zasługują śliczne solówki gitarowe (brawo Danny!). To właśnie one w dużym stopniu kształtują niepowtarzalny, trudny do podrobienia i pomylenia, styl Anathemy. Urzec mogą delikatne, nostalgiczne klawisze (szczególnie "Sentient" i "Ascension") i kojące gitary akustyczne ("Suicide Veil", "Angelica"). Na pewno zaskakuje wokal Vincenta - pełen uczucia i ekspresji. Może balansujący jeszcze na granicy fałszu, lecz jakże emocjonalny i naturalny. I w sumie to liczy się niekiedy o wiele bardziej niż "zaprogramowana" technika i zawodostwo. Wszystkie te elementy okryto całunem piękna, tęsknoty i smutku. Połączone w jedną całość momentalnie hipnotyzują i uzależniają.

Może to nie "The Silent Enigma", a "Eternity" był tym przełomowym krążkiem Brytoli? Obcując z kolejnymi dziełami, trudno nie oprzeć się temu wrażeniu. To chyba właśnie ten album wskazał im drogę, po której do dziś kroczą. Piękno, głębia, smutek, ból... Szczerość, emocje, pasja... Niby to takie proste, a jednak tak niewielu potrafi naprawdę wzruszyć.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Anathema "Eternity"
pik (gość, IP: 217.96.222.*), 2016-08-01 16:31:01 | odpowiedz | zgłoś
Ja też wolę Enigmę ale to od albumu Eternity i kawałka ''Angelica'' - jednego z ich najpiękniejszych utworów, zaczęła się moja przygoda z tym zespołem, początek 1997 roku bodajże
re: Anathema "Eternity"
Thrash Lover (gość, IP: 188.122.20.*), 2016-07-31 12:13:43 | odpowiedz | zgłoś
Jak dla mnie troche za duzo slodzenia na tym albumie. Wole Silent Enigmę.
re: Anathema "Eternity"
Grzesiek G. (gość, IP: 90.156.89.*), 2016-07-31 01:30:32 | odpowiedz | zgłoś
Pierwszy raz usłyszałem "Eterinty" w 1997 roku, urzekła mnie bardzo. Dziś, po kilkunastu latach, w ramach poszukiwania muzyki z minionych czasów, wróciłem do tego albumu i powiem tak: niesamowity, absolutnie wspaniały album. Jeden z tych, które dają ukojenie, zwłaszcza gdy w grę wchodzą głębokie uczucia i emocje.
Niesamowita płyta
mariano (gość, IP: 80.50.238.*), 2009-11-27 14:20:08 | odpowiedz | zgłoś
fantastyczna kapela i jej urzekające klimaty, polecam

Oceń płytę:

Aktualna ocena (348 głosów):

 
 
89%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

My Dying Bride "The Light at the end of the World"
- autor: Margaret
- autor: Miki(S)
- autor: Gollum

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?