- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Anal Cunt "It Just Gets Worse"
Anal Cunt nie cieszy się w naszym kraju zbyt dużą popularnością, a szkoda, bo jest to projekt naprawdę jedyny w swoim rodzaju. Być może składa się na to brak polskiego wydawcy, a być może twórczość bostończyków, która charakteryzuje się raczej dużymi odchyleniami od przyjętych norm i zasad. Choć muzycy Anal Cunt na kolejnych krążkach nie grzeszą wielkimi umiejętnościami technicznymi, choć trudno jest tu znaleźć jakiekolwiek normalne walory artystyczne, to jednak polecam zaznajomienie się z tą formacją. O tym czy jest tego warta, świadczy chyba najlepiej ilość, bądź co bądź kiepskich, ale jednak naśladowców.
Wszystkie utwory Anal Cunt są bardzo podobne do siebie. Kilkadziesiąt sekund zdrowego napierdalania, połączone z wydzieraniem się Putnama, który wypluwa kolejne teksty z prędkością światła (dzięki czemu nie można ich zrozumieć i chyba dlatego nikt się ich nie czepia). Ilekroć słucham płyt Anal Cunt, wydaje mi się, że wszystkie tracki powstały w ciągu jednego popołudnia, a całość została nagrana podczas próby na jakimś złomiastym czterośladzie. W przypadku "It Just Gets Worse" sprawa wygląda nieco lepiej. Nie wiem ile czasu powstawały same utwory, ale nagrane są przyzwoicie i wreszcie można coś z tego hałasu wyłowić. Jednak rzeczą, która najbardziej przyciąga do Anal Cunt nie jest ich muzyka, ale bezkompromisowe teksty. Od zawartych w lirykach wulgaryzmów puchnie głowa - takie potoku rzygów to ja jeszcze nie widziałem. Oberwało się praktycznie wszystkim: prezenterom telewizyjnym, muzykom, skate'om, emigrantom, a nawet indykom przeznaczonym do konsumpcji w święto Dziękczynienia. Na płycie znajdziemy rozjeżdżane ciężarówką psy, rżnięte przez listonoszów żony, posuwających się gejów, eksterminację nie narodzonych dzieci zwaną potocznie aborcją, choroby weneryczne, peany na cześć obozów koncentracyjnych, a także pochwałę dyktatorów, z których ten najbardziej popularny - Adolf Hitler, okazuje się być według Putnama bardzo wrażliwym człowiekiem (nie palący wegetarianin, miłośnik sztuk pięknych, martwiący się o wzrastający wyż demograficzny ;). W tekstach znalazł się także polski akcent, chodzi mi tutaj o utwór "Body by Auschwitz", opowiadający historię tłustego kolesia, dla którego jedyną kuracją odchudzającą wydaje się być pobyt w Oświęcimiu. Dużo bluzgów leci też pod adresem znanych postaci ze świata ciężkiej muzy. Bohaterem utworu nr. 35 jest sam Chris Barnes ("...You got kicked out from Cannibal Corpse because you suck..."), osobny tekst poświęcono także grupie Extreme Noise Terror ("There's 3 of us, there's 6 of you. We'll still beat the shit out of you. Your band sucks, your band is gay. You kicked us off the tour, 'cause we blow you away..."). Oprócz tego w równym stopniu Putnam najeżdża jeszcze na takie kapele jak: Korn, Bikini Kill(?), Rancid, Marilyn Manson, Lynyrd Skynyrd, czy Six Feet Under. Co ciekawsze, Anal Cunt nie robi sobie jaj z religii, choć przypuszczam, że także i na tym polu Putnam miałby sporo do powiedzenia. Dewoci mogą więc spać spokojnie.
Bostończycy chwalą się, że jest to najbardziej brutalna i bezkompromisowa płyta w ich dorobku. Z pierwszym stwierdzeniem trudno się zgodzić, wydaje mi się że brutalniej to Anal Cunt grał parę dobrych lat temu, jeśli zaś chodzi o bezkompromisowość, to już same tytuły utworów mówią za siebie. Wymuszanie na tym zespole naklejanie jakichkolwiek nalepek ostrzegających o zawartości lirycznej płyty mija się chyba z celem. Zapewne wielu z Was uzna mnie za jakiegoś zwyrodnialca, ale muszę stwierdzić, że ten krążek zajebiście mi się podoba. Jest to pozycja z jaką każdy fan ekstremalnej muzyki zapoznać się powinien.