- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Amorphis "Story - 10th Anniversary"
Czas nieubłaganie biegnie do przodu. Któż by mógł pomyśleć o tym, iż niedawno właśnie minęło dwanaście lat od powstania zespołu Amorphis. Nie wiem czy na świecie znajdzie się fan cięższej muzyki, któremu nazwa zespołu nic by nie mówiła. Najsłynniejsza fińska kapela rozpoczęła swoją działalność w 1990 roku w Helsinkach. Dziś, dziesięć lat po wydaniu debiutanckiego krążka, zespół zdecydował się na uczczenie tej małej rocznicy.
"Story - 10th anniversary" jest płytą skierowaną głównie do zagorzałych fanów. Została wydana tylko na terenie Finlandii (całe szczęście w Polsce są możliwości, by zaopatrzyć się w takie rzadkie wydawnictwa). Sam zespół nie określił tej płyty jako best of podsumowującej ich dotychczasową działalność, ale jako zbiór utworów ważnych dla członków zespołu. Poszczególne piosenki pozwalają słuchaczowi uczestniczyć w muzycznej wędrówce przez kolejne fazy rozwoju kapeli.
Zaczynali "The Karelian isthmus" ("Grail's Mysteries", "Exile Of The Sons Of Uisliu", "The Gathering") miażdżącą demonstracją deathmetalowej sztuki, połączonej z dramatyczna atmosferą wytworzoną przez klawisze. Drugi longplay "Tales from the thousand lakes" ("Black winter day", "The Castaway", "Drowned Maid") przyniósł im rozgłos. Ponad 200 tyś. sprzedanych egzemplarzy to wynik ciekawego połączenia metalu z elementami folku skandynawskiego. Patrząc na to wydawnictwo z perspektywy czasu, śmiało można stwierdzić, iż był to kamień milowy w rozwoju muzyki metalowej. Rozwój stylu zespołu był zdumiewający. Następny LP "Elegy" ("Against Widows", "My Kantele", "The Orphan", "On Rich And Poor", "Cares") zaskoczył fanów jeszcze większą ilością eksperymentów - pomieszaniem growlu z czystym wokalem, czadowych riffów z progresją melodyjną. Płyta "Elegy" jest świetnym przykładem ewolucji współczesnej muzyki z kręgów heavy. Na kanwie sukcesu zdecydowano się na wydanie mini-albumu "My kantele" ("Brother Slayer"), będącego suplementem wielkiego dzieła. Ostatni album z jakiego utwory znajdują się na jubileuszowej płycie to "Tuonela". Finowie udowodnili jak w sposób iście mistrzowski można połączyć rock ze skandynawskimi korzeniami. Na "Tuoneli" nie ma już praktycznie growlu, brzmienie jest bardziej rockowo-progresywne niż metalowe. Złagodzenie pozwoliło po raz pierwszy w historii zespołu dotrzeć prawie na szczyt na niemieckiej liście albumów hard & heavy (wielkim zaszczytem według mnie to nie jest...).
Najciekawsze jest to, iż entuzjazm, który towarzyszył garstce zapaleńców, nie został stracony, lecz towarzyszył Amorphis przez dotychczasowy okres działalności. Wielu próbowało zmieniać swój styl, wnosić uczucia do muzyki, którą tworzą. Tylko garstce się to udało, a według mnie Finowie znajdują się w tym wąskim gronie.
Materiały dotyczące zespołu
- Amorphis