- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Alice In Chains "Black Gives Way To Blue"
Reaktywacje zespołów po latach milczenia i w zmienionym składzie zawsze wzbudzają mieszane uczucia. Jedni zarzucają muzykom chęć wzbogacenia się i oskarżają o niszczenie legendy grupy. Drudzy są zachwyceni kolejną możliwością usłyszenia swoich idoli. Jeszcze większe kontrowersje wzbudza zapowiedź nagrania nowej płyty przez powracający zespół. Na taki krok zdecydowali się muzycy reaktywowanej w 2005 roku grupy Alice In Chains.
Legenda Seattle zakończyła działalność w 1996 roku. W 2002 roku zmarł, wskutek przedawkowania narkotyków, wokalista grupy - Layne Staley. W roku 2005 zespół reaktywował się, a od 2006 roku występuje z Williamem DuVallem w składzie. 29 września 2009 roku światło dzienne ujrzał czwarty długogrający album studyjny Alice In Chains, zatytułowany "Black Gives Way To Blue".
Na nowej płycie muzycy zespołu nie starają się na siłę powielać pomysłów z przeszłości i odcinać kuponów od dotychczasowych dokonań. Pozostają jednak sobą i mimo nowego wokalisty wiemy, że mamy do czynienia z Alice In Chains. Skoro o nowym wokaliście mowa... William DuVall nie może się niestety równać z Laynem Staley'em. To było jednak do przewidzenia, ponieważ Staley był świetnym i niepowtarzalnym wokalistą. DuVall wypada jednak całkiem dobrze, a jego dwugłosy z Jerrym Cantrellem są łudząco podobne do wspólnego śpiewu Staley'a z gitarzystą grupy. I brzmią niemal równie dobrze, czego przykładem może być mroczna, frapująca ballada "When The Sun Rose Again", a także otwierający album "All Secrets Known" - posępny, wolny utwór oparty na ciężkim gitarowym riffie, w ciekawy sposób urozmaicony w środkowej części szybszym fragmentem. Bardzo dobry i obiecujący początek płyty. Wolne tempo i brzmieniowa potęga cechują również "A Looking In View" - klimatyczny i majestatyczny utwór, który zasłużenie został wytypowany na pierwszy singiel promujący nowe wydawnictwo grupy, choć bez wątpienia jest to mało komercyjna rzecz.
Obok ciężkich i wolnych kawałków na krążku nie mogło zabraknąć także szybszych numerów, których chyba najlepszym przedstawicielem jest przebojowy "Lessons Learned". Na płycie znalazło się również kilka ballad, z których jako pierwsza pojawia się - miejscami zbyt ocierająca się o pop - "Your Decision". Jest to całkiem niezły numer, choć bez wątpienia brak mu wdzięku "Heaven Beside You" czy też klimatu "Down In A Hole". Najlepszą balladę otrzymujemy na zakończenie albumu. W utworze tytułowym pojawia się nawet partia fortepianu, na którym zagrał sam... Elton John. Alice In Chains i Elton John? Brzmi niewiarygodnie, lecz w praktyce wypada nadspodziewanie dobrze. Na wyróżnienie zasługuje także "Take Her Out" - utrzymany w średnim tempie kawałek, którego najjaśniejszym punktem jest partia gitary solowej.
Uważam, i pewnie wiele osób podziela moją opinię, że Cantrell i spółka nie powinni występować jako Alice In Chains, lecz wzorem choćby byłych muzyków Joy Division przyjąć nową nazwę. Tak się jednak nie stało i wobec tego nie pozostaje nic innego jak po prostu cieszyć się powstałą muzyką, bo przecież to ona jest najważniejsza. Tym bardziej że "Black Gives Way To Blue" to - mimo kilku słabszych fragmentów (m.in. zbyt ciągnący się "Acid Bubble" czy chwilami trochę irytujący "Private Hell") - dobra płyta, choć brak na niej wybitnych numerów pokroju "Rooster" czy "Would?". Wprawdzie zdecydowanie słabsza od kultowego "Dirt" i debiutanckiego "Facelift", lecz poziomem zbliżona do albumu "Alice In Chains". To płyta, której warto posłuchać. Nawet ze zwykłej ciekawości, bo twórczość Alice In Chains to dziś już klasyka.
Absolutnie poniżej oczekiwań, za każdym razem gdy wracam do tej płyty mam żal do Cantrella że lekko olał sprawę. Jego solowe płyty były lepsze.
I nie daruję sobie by nie wspomnieć, że Jerry był i jest świetnym wokalistą. Niespełniony? Kpina.
- połowa piosenek to nie(!) są jakieś wypełniacze
- bardzo dobry album.. kogo? Cantrella/ AiC? jesli chodzi o jerry'ego jeden z lepszych jego solowych krążków (jak powie ktoś zlosliwy ;p) dla mnie kolejna fajna płytka AiC moze nie tak genialna jak np. Dirt, no ale wiadomo, inne czasy, inny wokal itd...
Szkoda, że tak mało na albumie DuValla, czasem można odnieść wrażeniem, że to solowy album Cantella.
Nie mnie oceniać czy zespół powinien zmienić nazwę, czy nie. To ich decyzja, sanuję ją.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Armia "Triodante (reedycja)"
- autor: ad
All My Life "All My Life"
- autor: RJF
Vader "Necropolis"
- autor: Megakruk
Behemoth "Evangelion"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol