- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Alestorm "Captain Morgan's Revenge"
O, witojcie panie bosmanie! Przysiędziesz się pan do starego kapera? Rum w tej tawernie paskudny, ławy zatęchłe, przez korniki i insze robactwo przeżarte, a dziady jedne port dopiero o świcie otwierają... To może powim ja Ci wieść takową, coby czas nam prędzej zszedł.
A całkiem niedawno się to działo, 25 stycznia roku pańskiego 2008. Czterech, jeno prawdziwych takich, szkockich, wilków morskich ja spotkał. Że z Perth pochodzą, ludzie mawiają. A łajba ich takoż dziwne, w ichnim języku, ochrzczona była - Battleheart. Jednak po bitwie pod... hmm... jak ją tam zwał... "Terror on the High Seas" czy podobnież... łajbę swą na Alestorm przemianowali. Acz to potyczka tylko lekka była, co im nawet drzazga w tyłku po niej nie została. Teraz to dopiero salwę strzelili, o panie! Ileż dźwięków w niej, iście zabójczych było. O, Kalipso - strawa! A dajcie tej pieczeni, nie odmówię. Sporo się was tu dziatki przy mnie zebrało, to skoro jeszczem nawet do ćwierci opowieści swej nie dobrnął, to słuchajcie, jeno rumu troszku dokapcie staremu kaperowi, jeśli łaska. A więc, salwę tę, melodyjną i jakże dla ucha przyjemną - "Captain Morgan's Revenge" nazwali. I słusznie, bo piracką szkołę w niej słychać, aż huczy. Nie szczędzą swych oręży panowie spod bandery Alestorm, nie szczędzą. A i gitary, i bębny, i bas, i akordeon wśród nich usłyszycie. Organy takoż i okrzyki chóralne pirackiej braci. I niech mnie wypchają i na wantach wywieszą - niesamowicie to brzmi! Tylko ten śpiew kapitana, choć niczym głos Czarnobrodego brzmi, taki jakoby z muzyki wybity, bardziej jak przemowa brzmi i akcentu kaledońskiego w nim brak... ale nie będę się półsłówek i szczególników czepiał - com usłyszał, wam powiadam. To czas wam każdą część tej salwy dźwięków opowiedzieć...
Zaczyna się ona bez pardonu - opowieścią "Over The Seas" nazwaną. I jej początek akurat żem spamiętał, to pozwólcie, że zanucę:
"Many moons ago, in a faraway land
We met an old man with a hook for a hand
He showed us a map that lead to treasures untold
He said, I'll give ye the map, if ye give me some gold"
("Wiele lat temu, w odległej krainie
spotkaliśmy starego człowieka, z hakiem zamiast ręki,
pokazał nam mapę, do ogromnych skarbów wiodącą
i rzekł, Dam wam mapę, jeśli dacie nieco złota")
No, wystarczy tych śpiewów, bo głos zachrypnięty i paskudny mam. Co dalej, słyszałem, pytacie? Dalej kolejny miód na uszy, ludkowie mili, tytułowe bajanie - "Captain Morgan's Revenge". Prawie siedem minut trwa, ale powiadam wam - jest co słuchać, bo opowieść to przednia, setką cudnych dźwięków przeplatana. Podobnie jak i następna - "The Huntmaster". A co Ty tam mówisz? Że gdzieś już to słyszałeś, że nazwa podobna? A fakt, była już taka jedna podobna opowiastka, co załoga szkunera ochrzczonego Nighwish ją zagrała - "The Wishmaster". Nawet melodia podobna, i refren takoż... cóż rzec - nie mi się przesłań dopatrywać, ale ucha nie oszukasz. Zostawmy już to i do następnego bajania przejdźmy - "Nancy The Tavern Wench". Oj, widzę ja tu dziewki, co słów mych się przysłuchują, to nie przetłumaczę tej nazwy, coby ich nie zrazić, bidulek... choć spokojna to melodia, melancholijna wręcz, a jednak językiem ciętym pisana. Następne cztery pieśni przy cięższym akompaniamencie zaśpiewane zostały. Mocniejsze uderzenie wioślarzy w nich jest, a i w głosie kapitana Bowesa rum się odzywa. Nie wydawajcie sądów pochopnie, bo nie do końca takim rytmem ich pieśni się skończą. Zaraz potem słyszeć się da przez całą załogę śpiewany szant piracki! "Of Treasure", opowieść o skarbie, jeno jak zwykle nie odnalezionym, niestety... ale tego warto posłuchać, bo i fujarki przygrywają wilkom morskim, i akustyki strojone pięknie, że nie jeden marynarz z dobrego domu by się nie powstydził takiej gry. O, szybko ten czas zleciał, panie dziejku... Dwie pirackie pieśni mi do opowiedzenia już tylko zostały. Pierwsza znacznie szybsza, z melodią porywającą i wpadającą w ucho, że chodzić za Tobą całe dnie będzie, jak tylko fragment zasłyszysz. A ostatnia? Spokojna bardzo, jak żagiel w bezwietrzny dzień. No, dość tych bajań starego kapera - usłyszycie, zasmakujecie, a sami się przekonacie, że te pięćdziesiąt złociszy warto było wydać!
A teraz w skrócie dla tych, którym nie chce się czytać wywodów starego marynarza. Na debiutanckim albumie Alestorm usłyszycie piracki metal, czyli fuzję folk i power metalu. Na folkowe zagrania w albumie składają się głównie organy i akordeon. Specyficzny "kapitański" wokal Christophera Bowesa i chóry załogi dają bardzo klimatyczny "piracki" wydźwięk. Jeśli kiedykolwiek marzyłeś o połączeniu motywów z "Piratów z Karaibów" i metalu - to Twoje marzenie właśnie się spełniło. Jeśli do tego lubujesz się w brzmieniach zespołów takich, jak Ensiferum lub Falconer, to nie będziesz żałował zakupu (w Polsce album kosztuje 49 zł) - zwłaszcza, że połowę płyty możesz przesłuchać za darmo na stronie MySpace zespołu (myspace.com/alestorm).
Materiały dotyczące zespołu
- Alestorm
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Finntroll "Ur Jordens Djup"
- autor: Chupas
Moonspell "Under Satanae"
- autor: Cemetary Slut
Malefice "Entities"
- autor: Katarzyna "KTM" Bujas
Tenacious D "Tenacious D"
- autor: Chupas
Dismember "The God That Never Was"
- autor: Mrozikos667