zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 21 listopada 2024

recenzja: Aerosmith "Honkin' On Bobo"

29.07.2004  autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Aerosmith
Tytuł płyty: "Honkin' On Bobo"
Utwory: Road Runner; Shame, Shame, Shame; Eyesight To The Blind; Baby, Please Don't Go; Never Loved A Girl; Back Back Train; You Gotta Move; The Grind; I'm Ready; Temperature; Stop Messin' Around; Jesus Is On The Mainline
Wykonawcy: Tom Hamilton - gitara basowa; Joey Kramer - instrumenty perkusyjne; Brad Whitford - gitara; Joe Perry - gitara; Steven Tyler - wokal
Wydawcy: Columbia Records
Premiera: 2004
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

W przypadku poprzedniej płyty Aerosmith niespecjalnie pozytywnie nastroiła mnie okładka. Tym razem swoje zrobił tytuł, brzmiący cokolwiek dziwnie. Na szczęście w obu przypadkach muzyka broni się bez żadnego problemu, choć w całkiem odmienny sposób - "Just Push Play" to było klasyczne, "aerosmithowskie" granie na wysokim poziomie, natomiast nowy album jest czymś całkiem odmiennym. Steven i spółka składają na nim hołd legendom bluesa, na obszernych fragmentach płyty w ogóle nie przypominając samych siebie. Nie będę tu udawał alfy i omegi i powiem szczerze, że o bluesie wiem raczej niewiele. W związku z tym nazwiska takie jak Willie Dixon's (kawałek "I'm Ready"), Muddy Waters ("Baby, Please Don't Go"), Bo Diddley ("Road Runner") czy Sonny Williamson ("Eyesight To The Blind"), gdzieś tam się obiły o uszy, ale wiele mi nie mówią. Są to jednak bez wątpienia legendarni wykonawcy tego gatunku. I to między innymi ich numery wzięli na warsztat Powietrzni Kowale, dodając do tej grupy coverów jedno własne nagranie - "The Grind".

Jak już napisałem fragmentami w ogóle nie wieje od tej płyty stylem Aerosmith, ale ogólnie album sprytnie balansuje między bluesowymi korzeniami, a "zwykłym" brzmieniem kapeli. I muszę przyznać, że wszystko to, co wycieka z głośników jest dla uszu bardzo miłe, bo też i luzacka melancholijność bluesa zawsze była baaaardzo bliska Stevenowi i kolegom. Oczywiście, sięgnięcie do bluesowych klasyków, spowodowało jeszcze większy udział harmonijki ("Back Back Train", "Temperature") czy pianina ("Eyesight To The Blind ") w aranżacjach, wymusiło sporo zwolnień i jeszcze więcej muzycznej nonszalancji. Nie ma na tej płycie ani energetycznych bomb, ani potencjalnych przebojów. Nie ma także jakichś specjalnych popisów gitarowych czy wokalnych - wszystko jest wyważone i raczej stonowane. A nad wszystkim góruje klimat luzackiej zabawy i pozytywnych wibracji. Najsilniejsze punkty płyty to w mojej skromnej opinii, przede wszystkim fenomenalnie pulsujący i zagrany z rockowym zębem "You Gotta Move", leniwie snujący się "Back Back Train" z sennymi kobiecymi wokalizami, surowe "I'm Ready" i wspaniałe "Temperature". Fajne wrażenie robi także szalone "Please Don't Go" ze świetnym basem, mające w sobie imprezowy klimat "Road Runner" i niemal rock'n'rollowe "Shame, Shame, Shame". Właściwie jedynym nie-do-końca-pasującym tu nagraniem jest moim zdaniem "Jesus Is On The Mainline" - gospel, to jednak nie do końca to, co lubię najbardziej...

W sumie dobra, ciekawa i dość zaskakująca płyta rockowych dinozaurów.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (321 głosów):

 
 
84%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

The 69 Eyes "Back in Blood"
- autor: Jakub "Rajmund" Gańko

Burzum "Burzum"
- autor: Aranath

Deicide "Legion"
- autor: Megakruk

Christ Agony "Darkside"
- autor: Tiamat

Impaled Nazarene "Decade of Decadence"
- autor: Kornik

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?