- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Acid Drinkers "Vile Vicious Vision"
Opisując poczynania Acid Drinkers, można posługiwać się dość rozbudowanym repertuarem porównań. Jednak w przypadku ukazania się "Vile Vicious Vision" zestawienie poznańskiego kwartetu ze szwajcarskim zegarkiem powinno być jak najbardziej na miejscu. W końcu jest to czwarty album nagrany w przeciągu czterech lat. Całe szczęście, nie słychać, by panowie wpadli w popularny, zarówno wtedy jak i teraz, zarobkowy kanał.
Właściwie, to nie ma sensu rozwodzić się i myśleć, do której swojej poprzedniczki "V.V.V." jest najbardziej zbliżona. Dlaczego? Otóż zespół zaprezentował swoim fanom coś nowego. Na ową nowość złożyło się kilka czynników. Po pierwsze w przypadku tej płyty nie można mówić o ciężkich gitarach i zabójczych tempach, charakterystycznych dla poprzednich dokonań "Kwachów". Wyjątek może stanowić "(Voluntary) Kamikaze Club", w którym dźwięki pojedynczej gitary otwierającej kompozycję rozwiewają wszelkie wątpliwości. W zasadzie pozostałe kawałki to w przeważającej części właściwie hard rockowe granie z wyraźnymi zwolnieniami. Najmocniejszymi punktami płyty są niewątpliwie "Zero", "Pizza Driver" - świetne, wpadające w ucho riffy oraz niedoceniany moim zdaniem utwór tytułowy. Na uwagę zasługują także "Balbinattor Edzy", dwie różne solówki zagrane w tym samym czasie, oraz "You Freeze Me". Takie, a nie inne brzmienie, płaskie jak biust czarownicy, jak je niegdyś określił Titus, jest efektem kolejnego novum. W przeważającej części "Podłe Wadliwe Zjawisko" zostało nagrane na tzw. setkę. Jedynie wokale i solówki dodano później. Jest to niewątpliwie zaletą tej płyty,choć wyraźnie odbija się na jej brzmieniu. Takie czasy - coś za coś. Ciekawe jest to, że cały materiał tworzy trzynaście... piosenek, będących kolejnym elementem układanki nowości. Użycie tego pojęcia jest chyba najlepsze do określenia zawartości płyty. I nie ma tu bynajmniej pejoratywnego znaczenia.
Każdy kto choć raz zetknął się z Acid Drinkers wie, że jest to kolektyw pozytywnie zakręconych kawalarzy. Na każdej poprzedniej płycie znalazł się jakiś muzyczny żart. W przypadku "V.V.V." możemy usłyszeć Ślimaka z presleyowskim wokalem w "Midnight Visitor", utworze stylizowanym na ballade z lat 50. Całość uzupełnia tekst Titusa o makabryczno-erotyczno-homoseksualnym śnie. Jako niezły żart możnaby także potraktować wokale Popcorna w "Then She Kissed Me" (cover Kiss) i "Polish Blood", choć sam nie wiem, jak mam do tego podejść...
Sporo osób jest zdania, że jest to nierówny album. Musze się z nimi zgodzić. To prawda, że obok świetnych kawałków znajdują się kompozycje, które po pierwszym przesłuchaniu krżka mało kto bedzie pamiętał - "Hats Off (2 This Lady)" czy "Polish Blood". Inni chcieliby nagrać ten album jeszcze raz. Tak czy inaczej, jest już po zawodach. Można narzekać i krzyczeć, ale jedno jest pewne. "Vile Vicious Vision" to jeden z najbardziej przystępnych albumów w całej dyskografii Acid Drinkers.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Slayer "Seasons in the Abyss"
- autor: Woland
Metallica "Master Of Puppets"
- autor: Tomasz Kwiatkowski
- autor: Qboot
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667
Behemoth "Demigod"
- autor: BadBlood
Black Sabbath "Master Of Reality"
- autor: Elwood