- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Acid Drinkers "Fishdick Zwei - The Dick Is Rising Again"
W przypadku tego wydawnictwa naprawdę nie sposób uniknąć porównań z tribute albumem "Fishdick", nagranym przez Acid Drinkers szesnaście lat temu. O ile na poprzednim wydawnictwie szanowne Kwasożłopy próbowali "robienie jaj" ograniczyć do minimum, o tyle teraz - mówiąc potocznie - pojechali po całości.
Bo jak inaczej można nazwać "Season In the Abyss" nagraną w konwencji country? Albo "Nothing Else Matters" w stylistyce, do jakiej nas przyzwyczaił Czesław Mozil? Fajnie, że się pojawiają też poważne interpretacje kompozycji zespołów, które nie tylko dla Acidów były wielką inspiracją: "Bad Reputation" Thin Lizzy, instumentalny "Fluff" Sabbathów czy "2000 Man" The Rolling Stones, wykonywany też przez Kiss. Szkoda, że utwór przebierańców w makijażach - "Detroit Rock City" - jest tu tylko kilkudziesięciosekundowym przerywnikiem. Tak, jak "Big 'Orra" Iron Maiden. Ciekawie, stonerowo brzmi "Bring It On Home" czy "Hot Stuff". Szczególnie w tym drugim utworze godne uwagi są solówki gitarowe. Wcale tu nie słychać, że 30 lat temu kawałek ten królował na dyskotekowych parkietach.
Minus z kolei należy się za "Hit The Road Jack", "New York, New York" i "Et si tu n'existais pas". W tym ostatnim zastanawiałem się, czy to jeszcze autorzy takich ciosów muzycznych, jak "State Of Mind Report" i "Infernal Connection", czy może Jerzy Połomski po długotrwałym detoksie podczas odwiedzin Ireny Santor w sanatorium. Żarty żartami, ale nie gustuję w tego rodzaju dowcipach.
Z drugiej strony nie ma co rozpaczać i przesadnie się czepiać. Każdy, kto się zetknął z twórczością Titusa i spółki, wie że nie do wszystkiego podchodzą poważnie. Pod kątem aranżacji też nie mamy prawa stawiać jakichkolwiek zarzutów. Mariaż instrumentów dętych, smyczkowych i grzmiących Gibsonów Flying-V wypadł tu znakomicie. Liczba gości zaproszonych do studia również jest imponująca. Dowodem na to niech będzie "Make No Mistake" Keitha Richardsa, zaśpiewany przez Popcorna, oraz "Blood Sugar Sex Magic" Red Hot Chili Pepers.
Pomimo pewnych wątpliwości, jakie budzi we mnie ten muzyczny żart, nadal daję Acid Drinkers duży kredyt zaufania i oczekuję z niecierpliwością wydawnictw na miarę "High Proof Cosmic Milk", "Acidofilia" czy "Rock Is Not Enough...". A jeśli ich twórczości będą towarzyszyć takie kwiatki, jak teledysk "Love Shack", mogą brać na warsztat nawet muzykę Pugaczowej i Połomskiego.
Materiały dotyczące zespołu
Najchętniej czytane recenzje
Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje
Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk
Armia "Der Prozess"
- autor: sporysz
Machine Head "The Blackening"
- autor: Mrozikos667
Vader "Necropolis"
- autor: Megakruk
Megadeth "Endgame"
- autor: Megakruk
Właśnie tą płytą Drinkers udowadnia, że nadal to oni.
Drinkers był totalnie sobą do VVV, na upartego można im doliczyć Infernal Conection (choć tu już czuło sę wpływy modnego wtedy hard core i thrashu w stylu Sepultury Chaos AD) i jeszcze Fishdick 1. Pozostałe płyty są cienkie a w szczególności nieporozumieniem jest High Proof Cosmic Milk (to już new metal w stylu Machine Head a nie Drinkers). W ostatnich latach jeszcze na coś zasługuje Acidofilia.
Generalnie to doskonały zespół, bardzo techniczny, nad wyraz nowoczesny, gdyby urodzili się w Stanach zrobili by dużo większą karierę.
Najlepszym albumem Acidów pod względem technicznym i artystycznym jest bez wątpienia Striptease (gdyby jeszcze wtedy mieli lepsze studio, choć ja daję temu albumowi 10/10) . I i II to klasyki!!!! (jak jesteś fanem tej kapeli nie możesz ich nie mieć w swojej kolekcji)