- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: A Perfect Circle "Thirteenth Step"
"Thirteenth Step" jest drugą płyta wydaną przez A Perfect Circle. Pierwszy krążek projektu Billy'ego Howerdela, "Mer de Noms", od którego ukazania minęły 3 lata, zbierał skrajnie odmienne recenzje. Jasne było, że grupa nie osiągnie poziomu Toola, z którym była najbardziej kojarzona (wszyscy wiemy przez kogo). Trudno jednak porównywać "Narzędzie" do APC. Szczególnie po przesłuchaniu "Trzynastego Kroku", który zresztą kładzie "Morze Imion" na łopatki.
Różnica między obiema płytami jest widoczna na pierwszy rzut oka. Okładka "Mer de Noms" tonęła w czerni, podczas gdy na ostatnim krążku dominuje kolor biały i żółty. To samo w książeczkach. Tam - przygnębiające, ponure obrazy, tu - żółty ślimak i piękna kobieta z białymi włosami zapraszają nas do wycieczki w niesamowity, melancholijny świat. Muzyka również wydaje się "jaśniejsza", sprawia wrażenie cudownego, porannego snu...
"Thirteenth Step" zaczyna się nietypowo: "The Package" trwa prawie 8 minut! Od razu zwraca uwagę niezwykła oszczędność dźwięków, która przeradza się z czasem w mocną, transową jazdę. Taki Maynarda powrót do progresji - zresztą trzeba przyznać, że określenie "trans" ogólnie pasuje do tej płyty. Następny w kolejce jest singlowy utwór "Weak And The Powerless", prawdziwy popis umiejętności Maynarda i Billy'ego. Kawałek krótki, ciekawie zaaranżowany (akustyk w tle), po prostu ładny. Kolejny kawałek, "The Noose"? To jest to czego oczekuje od tej płyty. Prawdziwa perła! Ta przesycona emocjami kompozycja to według mnie najlepszy utwór na płycie. Rozwija się powoli i nagle wybucha, przyprawiając o dreszcz od pierwszego przesłuchania. Trans, prawdziwie "orgazmiczne" przeżycie. Z kolei "Blue" to tradycyjna szkoła APC: czaderski, bardzo melodyjny, prawie "hiciorowaty" kawałek z mocnym refrenem. Dwa kolejne, "Vanishing" i "A Stranger", są zaś takim uspokojeniem, chilloutem... Ten pierwszy to jakby zapis snu - pełno tu rozmytych dźwięków gitar i głosów (nie tylko Maynarda!), w drugim zaś wokal MJK jest nieprzyzwoicie melodyjny i czysty. Słuchaczowi zdaje się, że narrator uśmiecha się do nas. Właśnie takie smaczki najbardziej różnią APC od Toola. Dalej mamy "The Outsider", pierwotnie typowany na pierwszy singiel. Ten numer ma w sobie coś z dokonań macierzystej kapeli wokalisty - agresywny, prawdziwy kopniak! Następny utwór, "Crimes", to psychodeliczne bębny, dziwna gitara? Taki eksperyment instrumentalny, według mnie trochę bezbarwny.. Dalej jest "The Nurse Who Loved Me", czyli piękne, baśniowe opowiadanie o... no właśnie, tego trzeba posłuchać! Kawałek mógłby uchodzić za ścieżkę dźwiękową do jakiegoś wzruszającego filmu. To Maynard jakiego nie znacie. Kolejną mocną pozycja jest "Pet", kawałek z cyklu "mocny wstęp, lekka zwrotka, mocny refren, super-mocne solo". To właśnie solo i moment, w którym słyszymy zdanie "Swayin' to the rhythm of the new world order!", jest chyba najbardziej czadowe z całej płyty. "Pet" przechodzi płynnie w "Lullaby", która, jak przystało na dobrą kołysankę, śpiewana jest przez panie. Słodko! Jest to raczej dodatek do wcześniejszego kawałka niż oddzielna kompozycja. My zasypiamy i zaczyna się ostatni numer na płycie "Gravity". Najbardziej kojarzy się on z wcześniejszym albumem, może dlatego, że w jego tworzeniu uczestniczyła Paz Lenchantin, poprzednia basistka zespołu. Jeśli znacie "Orestes" lub "Brena", wiecie o co mi chodzi.
Podsumowując, "Thirteenth Step" jest bardzo udaną, momentami intrygującą płytą, która na długo nie daje o sobie zapomnieć. Zespół znacznie podniósł poprzeczkę i naprawdę ciekaw jestem, co nam jeszcze pokażą. Może niedługo osiągną poziom starszego brata - Toola. Póki co świetnie sprawdzają się w roli młodszej siostrzyczki.