- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: The 3rd and the Mortal "Tears Laid In Earth"
Dziwny to zespół. Pochodzi z Norwegii, a z black metalem nie ma nic wspólnego. Właściwie trudno jednoznacznie zdefiniować styl prezentowany przez The 3rd And The Mortal. Jedno jednak jest pewne - nie jest to muzyka łatwa w odbiorze, wymaga wielu cierpliwych przesłuchań. Lecz, gdy już odsłoni swe ukryte piękno, trudno o niej zapomnieć...
"Tears Laid In Earth" to debiutanckie dzieło (1994 rok) Mortali. Przyznam, że sama na początku nie mogłam do końca zrozumieć muzyki tu zawartej - wszystko wydawało mi się zbyt dziwne, zbyt senne, zbyt długie. Ale to tylko pozory, które grupa (nie)świadomie stwarza. Nie jest to bowiem płyta na każdy dzień i nie ma prawa dotrzeć do każdego. Na pewno urzekają melodie, budowane przy pomocy gitar i subtelnego wokalu Kari Rueslatten. Pełno w nich tęsknoty, rozmarzenia, uczucia, piękna ("Why So Lonely", "Death-Hymn")... Z drugiej strony panuje tu transowa atmosfera, coś niepokojącego, tajemniczego. Coś pozornie tylko sennego i monotonnego. Choć nie jest to muzyka łatwa do zdefiniowania, to jednak rację mają ci, którzy doszukują się w niej klimatyczno-metalowych wpływów. Brzmienie gitar (tu czuć jednak tę nieśmiertelną Norwegię, czasem gitary kojarzą się nieco z Burzum), melodie, solówki, ogólny klimat, sugerować mogą przynależność Mortali do tejże sceny (choćby instrumentalny, "Trail Of Past", w którym słychać echa Paradise Lost). I kto wie, czy "Tears Laid in Earth" nie zainspirował (może zupełnie nieświadomie) późniejszych "klimatycznych" grup z wokalistkami. Wielokrotnie takie zespoły przyrównuje się do The Gathering, a przecież "Tears Laid in Earth" pojawił się wcześniej niż "Mandylion" ("klimatyczno-metalowa" płyta z kobiecym głosem). Nie można jednak wrzucać twórczości The Gathering i The 3rd And the Mortal do jednego worka - owszem istnieje jakieś duchowe pokrewieństwo (piękno), ale brzmieniowo te dwie grupy bardzo się od siebie różnią. "Tears Laid in Earth" cudownie spaja piękno i rozmarzenie z niepokojem, z metalowymi emocjami, a momentami nawet z surowością (brzmienie - choćby "Trail Of Past"). Dodatkowym atutem niewątpliwie jest głos Kari Ruestatten (ta pani śpiewała też na "Nordavind" Storm). Płyta po prostu zachwyca w całości, tworzy piękny obraz, namalowany przez urzekające melodie, tęsknotę, mrok i emocje.
"Tears Laid in Earth" jest właściwie jedynym albumem Mortali, na którym tak wyraźnie odczuwa się metalowe wpływy. I jedynym z Kari Ruestatten. Dla wielu prawdziwa historia z tą formacją rozpoczęła się od "Painting On Glass" (wyraźne odejście od metalu) i od momentu, w którym wokalistką została Ann-Mari Edvardsen. I choć rzeczywiście dopiero wtedy The 3rd And The Mortal ujawnili swe niekonwencjonalne podejście do muzyki, debiut także znać warto. A nawet więcej niż warto.
A płyta Tears Laid in Earth.. Naszło mnie na nia po latach. I nic sie ńie zestarzała. Piękne rzeczy pozostaną piękne. Tak po prostu
i niebiański podniosły kobiecy wokal. Płyta cudo 9/10