zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 22 listopada 2024

recenzja: 311 "SoundSystem"

26.10.1999  autor: Vampire
okładka płyty
Nazwa zespołu: 311
Tytuł płyty: "SoundSystem"
Utwory: Freeze Time; Come Original; Large in the Margin; Flowing; Can't Fide Me; Life's Not a Race; Strong All Along; Sever; Eons; Evolution; Leaving Babylon; Mindspin; Livin'&Rockin'
Wykonawcy: P-Nut - gitara basowa; Tim Mahoney - gitara; S.A. - wokal; Chad Sexton - instrumenty perkusyjne, programowanie; Nicholas Hexum - programowanie, wokal, gitara
Wydawcy: Capricorn Records LLC
Premiera: 1999
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

Ha, o to by mnie nikt nie podejrzewał, łącznie ze mną samą. Mało tego, że się nie znam na takiej muzyce, to jeszcze nie jestem pewna, czy naprawdę mi to podchodzi. Ale nie takie rzeczy przechodziły pod moimi palcami i nie takie granie wpadało do moich uszu.

Do amerykańskiego rocka mam podejście dość niechętne, a rap huczący obok z samochodu czarnoskórego bro', doprowadza mnie do niezłych wzdrygów (uwaga: słowotwórstwo). Co zatem tak mnie zainteresowało w płytce "SoundSystem"? Pierwsze zajawki miłosnego uniesienia nastąpiły po przeradosnym "Come Original", które jest smakowitym połączeniem skocznego rocka, dość spokojnego rapowania i kilku dźwięków raggae. Ta pioseneczka leci sobie codziennie, ot tak, dla poprawy humoru i nabrania jasnej(!) energii. Potem spodobała mi się gitara we "Flowing", bo chyba tajemnicą nie jest, ze im niższe dźwięki, tym lepsze me samopoczucie. "Strong All Along" to tańczące na plaży dredy, szarpiące winylami pod iglą (gdzie moja spódnica z trawy?). Zupełnie nie podoba mi się "Sever", jakiś taki niepoukładany i przypomina nasz rodzimy Myslowitz. "Eons" za to ma dość ciekawy tekst ("The ones who aggravate you most and happen to be ever close seem to be the ones lurching for the same things that you are searching"), kołyszącą muzykę i robi to wrażenie. Dla maniaków Y2K nie zabrakło czegoś "kompiuterowego", poskładanego w "Evolution". Potem znów niczym ocean przypływa i odpływa "Leaving Babylon", spokojne raggae wzbogacone syntetycznymi dźwiękami.

Wszystkich kawałków nie opiszę, bo szanuję potencjalnych czytelników, więc sunę już ku wnioskom. Płytka śmieszna, z różnymi odczuwalnymi muzycznymi natchnieniami i chyba dlatego, że tak różna od tego, czego słucham na co dzień, zwróciła moją paskudną uwagę. Polecam umysłom otwartym, tym od biegania po lesie z mieczykiem polecę juz niedługo coś innego.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (71 głosów):

 
 
53%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

- 311

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Na ile płyt CD powinna być wieża?