- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
galeria: Soulfly, Los Pierdols, Kraków "Loch Ness" 12.06.2010
13.06.2010 autor: kriz
wystąpili: Soulfly; Los Pierdols
miejsce, data: Kraków, Loch Ness, 12.06.2010
miejsce, data: Kraków, Loch Ness, 12.06.2010
Komentarze
Dodaj komentarz »
re: A myśmy na niego czekali....
Kur... !! Pieknie napisales!
Ja bylem na koncercie we Wroclawiu. Max tez nas olal i nie wyszedl po koncercie, od razu poszedl do samochodu , no i hotel, ale nie pierwszy raz sie z tym spotkalem. Moze taki juz po prostu jest...nie wiem. Koncert bajkowy, wspaniala energia, dynamika, naglosnienie, atmosfera.
Nie wierze,ze Max nie podpisze plyty na ktorej zagral ze "stara" Sepultura?! Po prostu ,jak nie zobacze ,to nieuwierze !
Ogolnie- Max jest wyjatkowy, wiec i Jego zachowani etez takie jest. Szacun dla mojego boga !! Max - 4ever !pozdro !
Ja bylem na koncercie we Wroclawiu. Max tez nas olal i nie wyszedl po koncercie, od razu poszedl do samochodu , no i hotel, ale nie pierwszy raz sie z tym spotkalem. Moze taki juz po prostu jest...nie wiem. Koncert bajkowy, wspaniala energia, dynamika, naglosnienie, atmosfera.
Nie wierze,ze Max nie podpisze plyty na ktorej zagral ze "stara" Sepultura?! Po prostu ,jak nie zobacze ,to nieuwierze !
Ogolnie- Max jest wyjatkowy, wiec i Jego zachowani etez takie jest. Szacun dla mojego boga !! Max - 4ever !pozdro !
re: A myśmy na niego czekali....
A mnie max nie olał i strzeliłem fote przed koncertem mimo baby która mówiła że się hrabia obrazi :-))))
re: A myśmy na niego czekali....
Spoko i gratuluje :)
re: A myśmy na niego czekali....
Tak, ale byłeś jedyną osobą, której się to udało :)
re: A myśmy na niego czekali....
Czyli Max znowu olał swych wiernych wyznawców.. na koncertach Soulfly byłem 2 razy: w Stodole 10 lat temu bodajże w listopadzie i na Metalmanii w 2004 r.(marzec) pamiętam, że byłem wśród oczekujących po koncercie na autograf/zdjęcie.. ale sie nie pokazał. no cóż, wtedy brazyliskiemu mistrzowi, mogło być bardzo zimno u nas (czyli temp. ok. 10'C ;p) ale teraz było przecież gorąco niczym w Rio. i też nie wyszedł..
re: A myśmy na niego czekali....
Max się wstydzi bo zgrubł i ma brzydkie włosy - dlatego unika zdjęć.
re: A myśmy na niego czekali....
.. no to jest argument..ma brzydkie włosy..a kogo to k.. obchodzi jakie ma włosy , wygląda jak wygląda , liczy się muzyka i to co ma przez nią do przekazania , a że ma w d.. fanów , - nie on pierwszy i nie ostatni...bywa, pozostaje nadzieja ze dotrą do niego te opinie.. ja się cieszę że dotarli do naszego kraju , no i do grodu kraka.. a sam ( ! )koncert re - we - la- cja !!!
Zobacz inne zdjęcia
- Los Pierdols, Wrocław "W-Z" 11.06.2010 (autor: Krzysztof Zatycki)
- Soulfly, Wrocław "W-Z" 11.06.2010 (autor: Krzysztof Zatycki)
- Soulfly, Wrocław "W-Z" 11.06.2010 (autor: Krzysztof Zatycki)
Materiały dotyczące zespołów
- Soulfly
- Los Pierdols
Sonda
Na ile płyt CD powinna być wieża?
Wszelkie prawa zastrzeżone, © 1996-2024 rockmetal.pl
Stałem z grupką wiernych fanów i czekałem na wielkiego Max'a Cavalerę, historię brazylijskiego metalu, historię Sepultury, twórcę nowego nurtu w muzyce metalowej, wesołego, otwartego człowieka.... no i niestety się nie doczekałem.
Blisko dwie godziny namawiano ekipę techniczną, syna (pasierba) Ritchiego, Marka Rizzo aby nakłonić Max'a żeby pojawił się na chwilę , żeby wyszedł do fanów na szybkie zdjęcie i krótką rozmowę ale niestety Max był ponoć w nienajlepszym humorze. Potem okazało się, że Max jest "shy" (czyli nieśmiały, płochliwy) i grupka kilku fanów wiernie stojących obok autocaru zaparkowanego 3m od wejścia do klubu musi odejść bo gwiazda nie wyjdzie.
Jak kręciłem Max'a podążającego do lokalu, jedna kobieta (związana w jakiś sposób z organizatorem...never mind) powiedziała mi abym się przesunął bo Max jak się obrazi to nie będzie koncertu.
Hahahaha to chyba jakiś kabaret? Gdzie ten Max sprzed laty?
Dodatkowo ponoć nie podpisuje albumów, na których wystąpił w "barwach" Sepultury.
Prawdę mówiąc było mi cholernie przykro bo czekałem na gościa z aparatem, chciałem przybić z nim piątkę i pogratulować mu nowego w mojej ocenie dobrego albumu, no ale cóż...
Max szedł niczym Michael Jackon...przerażenie w oczach człowieka wystraszonego życiem, jego kolorami i smakami. Nie wiem jak natomiast wyglądało wyjście z lokalu po koncercie bo zespół bardzo sprytnie uciekł "tyłami" i tyle było o nich słychać. Czyli zupełnie inaczej jak w tym samym miejscu podczas koncertu chociażby Sepultury gdzie można było z każdym z muzyków pogadać, zrobić sobie zdjęcie, poprosić o autograf, zamienić przysłowiowe dwa słowa.
Cieszy mnie natomiast, że Max zaczął śpiewać na koncertach (tzn. daje radę) bo jak ktoś zna go tak długo jak ja czyli pamięta stare płyty Sepultury i
koncerty to wie, że ten doskonały wokal brzmiał inaczej na płytach a inaczej na koncertach. Max po prostu nigdy nie śpiewał prawidłowo growlingiem
tylko głos wydobywał z gardła przez co szybko go tracił. Dalej śpiewa gardłowo ale naprawdę daje radę.
Zastanawiam się tylko czy nie przeszkadza mu przypadkiem gitara, bo tak się akurat składa , że jestem gitarzystą i kłuł mnie w oczy ten kunszt jednego palca na jednej strunie lub wręcz 80% grania na tzw. pustej strunie. Max zawsze miał (lub prawie zawsze) zdjęte dwie wiolinowe no ale żeby przez cały czas grać na pustej hm.... Na szczęście wirtuoz gitarowy Mark Rizzo był nie do opisania.
Zacząłem pozytywnie w rozwinięciu ponarzekałem (no ale tak było bez jakiegokolwiek przekłamania...tak to się po prostu odbyło) i na zakończenie też będzie pozytywnie.
Koncert był pomimo potwornego upału wyśmienity. Set lista bardzo dobrze dobrana, dobre nagłośnienie, niesamowity klimat na sali... bo rzadko się zdarza aby w Loch Ness ponad 3/4 sali było czynnie zaangażowane w odbieranie ciałem muzyki (pogo, headowanie, skakanie z radości :) ). Ten koncert był naprawdę świetny i na pewno pójdę na Soulfly ponownie jak tylko zawitają do Krakowa... nie będę tylko czekał na Max'a, bo chyba i tak nie wyjdzie.