Preferuję raczej inne klimaty (thrash/death/black), ale Prong b. lubię i jararałem się tym koncertem jak dziecko już od daty ogłoszenia.A'propos frekwencji - faktycznie wstyd. Niedługo zostaną nam tylko koncerty Metallica i Iron Maiden na zmianę co 2 lata, bo nikt nie podejmie ryzyka organizacji mniejszych koncertów przy takim podejściu ludzi. A sam koncert rzeczywiście świetny. Pozdrawiam tych, którzy byli w niedzielę w Kwadracie.

sory felaz, zlot speców qrva mać, ja np. lubię i zawsze lubiłem Prong i Tomka Wiktora....eeee... tak qrva po prostu.

koncert znakomity, frekwencja skandaliczna - przyjeżdżają jakieś germańskie, cyrkowe ramsztajny, to spodek jest 2 razy wyprzedany, a Prong to zespół który definiował brzmienie ciężkiej muzy lat 90. i raptem 150 osób; szacun dla Tommy'ego Victora i s-ki raz za występ, dwa za to że dosłownie minute po zejściu ze sceny juz można było podpisy zbierać, 3 zdania zamienić ;P

To Prong cos definiowal? Wydaje mi sie, ze lata dziewiecdziesiate to nalezaly raczej do Metalliki, Pantery i Machine Head?

Tak, zdefiniował - jakby nie Prong nie byłoby Korna i Nine Inch Nails, co wyraźnie podkreślali Johnatan Davis i Trent Reznor. Wstyd mi jest, że dwa dni wcześniej w Wiedniu było na ich koncercie 1000 osób, a w Krakowie nie wiem czy 100. Pewnie wszyscy wolą chodzić w środku tygodnia. Nie zmieniło to faktu, że Tommy Victor dał z siebie wszystko, ale ja osobiście zostałem fanem Jasona "Pijanego Mistrza" Christophera na basie. Bez odpoczynku po blisko 2-godzinnym występie (!), od razu do fanów, rozmowa z każdym, do ostatniego zainteresowanego, mój szacunek do jego osoby jeszcze wzrósł.

Moze masz racje. Trudno mi powiedziec, bo slabo znam Prong. Ich kawalki zawsze wydawaly mi sie toporne i pozbawione polotu. Poza tym, czy bez Korna swiat bylby gorszy?

określenie "toporne" zastąpił bym słowem "surowe", szczególnie pierwsze 2 - 3 krążki to samodzielna praca 3 instrumentów (w tym na perce Ted Parsons ze Swans, co nie z pozostaje bez znaczenia dla charakteru produkcji) nagrywana zdaje się bez żadnych dubli, overdubbingów, pogłosów i innych sztuczek studyjnych które, często sztucznie dodawały "owego" polotu"; wg mnie, obok wspomnianych przez ciebie Pantery i Machinea Head (ja bym dorzucił jeszcze Sepe z okresu "Chaos AD") Prong to kapela która rozbujała, mocno skostniały już w tamtym czasie thrash metal (groove metal? post-thrash? takie jakieś dziwne etykietki przylepiano wspomnianym);

Masz racje - zapomnialem o Sepulturze. Czyli mozna powiedziec, ze lata 90-te nalezaly do Metalliki, Sepultury, Pantery i Machine Head. Mozna by tu dorzucic jeszcze Korn i Rage Against The Machine. Dlatego dla mnie nie byl to dobry okres w muzyce. Z wymienionych kapel lubilem tylko Metallike i Machine Head.

Pierwsza połowa lat 90 słaba? Zgroza..
To najlepszy okres w metalu. Odrzucając cienkiego dla mnie Korna ( to już druga połowa lat 90), mamy najlepsze lata Megadeth, Alice in Chains, Soundgarden, czy nawet Biohazard, podobny stylistycznie do Prong. Najlepsze lata progmetalu z DT na czele. Do tego kilka gotyckich bandów jak TON. Zaczyna powstawać ciekawa scena skandynawska. W Polsce też znajdzie się kilka dobrych bandów.

rolke strajtaśmy można by zapisać znakomitymi ciężkimi bandami z lat 90., być może te kilka(naście) dinozaurów typu Ajroni, Meta czy Slejer pozamiatało lata 80., ale 90. to szczyt dla dziesiątek podgatunków i stylów, od deathu i blacku, przez różne groovy, stonery, sludge, industriale, post-metale, progi, djenty, rapcory, doomy, gothiki, symfoniki, na njuidziwadłach kończąc; nineties rulez!