Było super tylko szkoda że grali bez drugiej gitary . Musze przyznać że było zajebiście ciepło w środku . No i z pustymi rękoma się nie wruciło do Gdańska bo z płytą Carnala :)))

a ja jestem wkurzony maksymalnie bo po tym jak odwolali trase w Irlandii i w Anglii myslalem ze nie graja tymczasowo w ogole koncertow.... a tu sie dowiaduje ze grali w Polsce a mnie tam nie bylo!!!.. a mialem juz bilet w Dublinie.... zalamka... Pozdro dla wszystkich fanow In Flames!!!

jesper był na odwyku

a nie wiecie dlaczego Jespera nie było? zaniemógł???

Ogólnie rzecz biorąc koncert wypadł świetnie, nie ma czego żałować, to że niektóre utwory nie zostały zagrane, jak np. Episode czy System było zapewne spowodowane że zwyczajnie bez Jespera nie daliby rady ^^ ale właśnie odczuwam wielki respekt do chłopaków że mimo iż Iwers i Bjorn musieli na zmianę robić za rytmicznych to dali radę ogarnąć i zagrali utwory świetnie.

Poza tym kiedy cały czas byłem podirytowany nowym albumem, po koncercie zacząłem go słuchać jak zahipnotyzowany :P

In Flames We Trust \m/

Ja niestety jestem trochę rozczarowany. Byłem wcześniej na koncercie w Niemczech i niestety porównując oba widowiska, to była bardzo okrojone i wypadło blado. Tam urządzili prawdziwe show a trasa po Europie wschodniej była skromniutka. Dodatkowo jeszcze brak gitarzysty i wentylacji.
Ale poza tym pokazali, że są świetni i wszystkim sprawili kupę radości.

Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że zespół złożony z 5 osób może zagrać taki koncert w 4... jak widać da się a "Flejmsi" pokazali, że potrafią nieźle zorgrzać publiczność :) I wcale nie mówie tu o zbyt gorącej Porgresji (co było mankamentem ale dąło sie wytrzymac - vide koleś przede mną caly koncaert skaczący w skórzanej kurtce - respect xD). ale o tym, że gdyby upał nie dawał się we znaki ludziom mogło by być jeszcze lepiej, aż czuć było tą energię z ludzi pod sceną.
Czułem się dosłownie "in flames" :D

nadal mam ciarki gdy przypominam sobie jak cala sala spiewala refren z Come Clarity

Koncert naprawdę świetny mimo kilku niedogodności. Najbardziej oczywiście doskwierał brak Jespera, co bolało najbardziej podczas solówek, gdy nie było słychać riff'u w tle. Kolejną rzeczą, był fakt wspomnianej ekstremalnej temperatury, przez którą prawie zemdlałem i gdyby nie kupel to by mnie stamtąd wynieśli, po koncercie podłoga była śliska od ludzkiego potu! Kapela też odczuła to na swojej skórze, widziałem na własne oczy jak z dłoni Bjorn'a kapał pod podczas solówek! Wielki respekt dla niego, sam gram na gitarze i wiem jak jest ciężko kiedy łapki się spocą. Wokal też był trochę za słabo nagłośniony, całe szczęście Anders ma potężny głos! Najbardziej w zestawieniu utworów brakowało mi Episode 666 i The Jester Race, no ale cóż, nie można mieć wszystkiego :/ Tak narzekam i narzekam, ale mimo wszystko i tak świetnie się bawiłem i nie żałuję, że przejechałem pół Polski, żeby zobaczyć In Flames na żywo, było warto!

Ostry koncercik :) Oby takich wiecej bylo w polsce i w warszawie - bo jakos pomijana jest !

Ma moze ktos zdjecie jak wyciagnal flage na scene ? Tylko z lepszej perspektywy !