- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
felieton: Mistrz Marylin Manson
strona: 1 z 1
Odkładam na biurko kolejną gazetę i mam już szczerze dosyć artykułów na temat Mansona. Z tego, że powyższy wokalista reprezentuje black metal, tudzież satanistycznego rocka metalicznego, można się pośmiać... Ale bez przesady! Mam wrażenie, że ludzie, którzy pisali te wszystkie genialne teksty, nie bardzo wiedzieli, o czym tak naprawdę mówią. Myślę, że jednak można to zrozumieć w przypadku chrześcijan, których przeraża nie tyle muzyka Mansona, co cała satanistyczna otoczka. Za to zdecydowanie dziwi mnie podejście do całej sprawy wielu osób, które uważają się za satanistów. Zetknęłam się z określeniami, że to jest pop-satanizm, że facet jest pozerem itp. Cóż, nie da się ukryć, że nawet przeczytawszy biblię La Veya bardzo pobieżnie, widać od razu, że te wszystkie mansonowe fajerwerki nie mają z satanizmem zbyt wiele wspólnego.
Spójrzmy na to jednak z innej strony. La Vey twierdził, że jest coś takiego jak magia, która wykorzystuje naturalne atrybuty człowieka, jak np. wygląd. Jeśli wygląd danej osoby kogoś przeraża, szokuje, to powinna ona to wykorzystywać dla osiągnięcia własnych celów. Czy tak przypadkiem nie robi Manson? Przecież zupełnie jawnie kreuje się na postać przerażającą, szokującą - poprzez wygląd, teksty, podobno też swoją autobiografię.
Pewnie, można jego muzykę i koncerty określić mianem pozerstwa. Jednak to pozerstwo zyskało mu ogromną ilość fanów. Łamiąc reguły, które już od dawna nie istnieją, obrażając wartości, które już obrażono setki, a nawet tysiące razy, facet po prostu robi kasę.
Dlaczego to akurat on szokuje tak bardzo, że niektórzy twierdzili, iż "takiego szatanisty do naszego kraju, tak przecież chrześcijańskiego, wpuszczać się nie powinno"? Przecież nasza scena ma również sporo zespołów, które w ogólnie przyjęte wartości godzą, może nawet bardziej od Mansona. Mamy Hate, mamy Witchmastera (jakkolwiek wypada nieco śmiesznie, to pewnie większość katolików mocno by zaszokowała sceniczna prowokacja...), czy też Behemotha (wraz z niezapomnianym ostatnim kawałkiem z "Pandemonic Incantations"). Po prostu mając takich ludzi w kraju, chyba większej różnicy nie powinien zrobić przyjazd kolejnego "czciciela Szatana"...
Jednak różnica jest. O takich marginalnych sprawach, jak polskie zespoły metalowe, niewiele osób poza fanami wie. Za to o Mansonie słyszał prawie każdy. Od lat dziennikarze próbowali doszukiwać się wpływów rogatego w muzyce Aerosmith, czy nawet Eltona Johna(!!!). A teraz ktoś pokazuje się na scenie i mówi wprost, że czci Szatana... Cóż za cudowna sprawa! Wreszcie mają o czym pisać! Pomijają oczywiście fakt, że takich muzyków było już w historii dosyć sporo (począwszy od Rolling Stonesów - słynne "Sympathy For The Devil" to pierwszy prawdziwy manifest satanizmu w rocku - albo nawet od Roberta Johnsona już w latach 20-tych - przyp. red.). Wreszcie (znowu) jest na kogo zwalić winę za niszczenie cmentarzy, kościołów, czy też, powiedzmy, narkomanię!
Ale sądzę, że jest to jak najbardziej na rękę gwiazdom pop pokroju Mansona. Każdy taki artykuł umacnia jego pozycję muzyka szokującego. Im więcej potępiających głosów, tym lepiej zostanie przyjęta kolejna płyta (jak to już się stało w przypadku "Holy Wood" po aferze z koncertem w Polsce). Budowanie kariery na skandalu to stara sztuczka. Nie da się jednak ukryć, że Manson robi to z niesamowitą inteligencją. Chociaż nigdy nie lubiłam go ze względu na muzykę, która jakoś do moich gustów nie przemawiała, to chyba zawsze będę go podziwiać jako mistrza komercji i autokreacji.