- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
felieton: Kielichy w górę!
strona: 1 z 3
Jak każdy fan dobrej muzyki, nie potrafię przeżyć dnia bez myślenia o niej, co zresztą nikogo nie powinno dziwić. Codzienna lektura pierdyliarda portali muzycznych, od czego przechodzę powoli na "Ty" z własnym okulistą. Codzienny odsłuch udostępnionych przez rozmaite zespoły nowych utworów, niektórych lepszych, a innych takich, że człowiek ma ochotę oddać nerkę i pozyskane w ten sposób fundusze w całości oddać na badania nad wehikułem czasu. Codzienne przeglądanie sklepów muzycznych i polowanie na okazje na Popularnym Serwisie Aukcyjnym z nadzieją, że pod koniec miesiąca nie stanę przed dylematem w rodzaju "Slayer albo śniadanie". Wreszcie codzienna podróż sentymentalna w otoczeniu dźwięków ulubionych albumów wydanych lata temu. Nie dziwota zatem, że człowiek o rzeczach okołomuzycznych po prostu myśli.
Spośród klasycznych przemyśleń każdego metalowca, takich jak "Kurwa, jak on to gra?", "Jak on tak może kręcić łbem przez cały koncert?" czy "Kiedy wreszcie Lars włączy metronom?", mój mózg obdarzył mnie niezwykle rewolucyjnym odkryciem. Gotowi? Otóż zdałem sobie sprawę, że
2014 rok wypada dokładnie 15 lat po roku 1999.
Czyż to nie genialne? Wiem, dotacji unijnych tym nie zdobędę, ale artykuł można napisać. Okazało się bowiem, że rok 1999, jak mało który, był wręcz wyjątkowy dla naszego ulubionego gatunku muzycznego. Ilość płyt, które ujrzały wówczas światło dzienne i które w dziś uważane są za kanon, jest niezliczona. Postanowiłem zatem uczcić ten muzycznie doskonały rok i przypomnieć Wam o paru albumach, do których warto wrócić. A że żyjemy w Polsce, czyli w kraju, w którym obok narzekania na pogodę, bluzgania na premiera i noszenia skarpetek do sandałów, każda okazja do świętowania jest dobra, poniżej znajdziecie subiektywną kompilację moich ulubionych płyt z 1999 roku, które w tym roku będą świętować swoje (dwa w pamięci, zero spuścić, przesunąć przecinek) piętnaste urodziny. I to w chronologicznym porządku. Ha!
Nirvana - Blech
Soundgarden - Louder Than Love
Doom - Police Bastard, Profane Existence, No Security, Total Doom (później wyszła reedycja tego razem jako compilacja pt. Total Doom)
Carcass - Symphonies of Sickness
Bolt Thrower - Realm of Chaos
Morbid Angel - Altars of Madness
Sepultura - Beneath The Remains
Sarcofago - Rotting
Obituary - Slowly we Rot
Autopsy -Severed Survival
Pestilence - Consuming Impulse
Morgoth - Resurrection Absurd
Protector - Urm the Mad
Kreator - Extreme Aggression
Sodom - Agent Orange
Coroner - No More Color
Testament - Practice What You Preach
Nuclear Assault - Handle with Care
King Diamond - Conspiracy
The Cure - Disintegration
Swans - The Burning World
The Jesus and Mery Chain - Automatic
The Jesus Lizard - Pure
Godflesh - Streetcleaner
Pixies - Doolittle
Fugazi - Repeater
DRI - Thrash Zone
Cro - Mags - Best Wishes
M.O.D. - Gross Misconduct
Beastie Boys - Paul's Botique
Eurythmics - We Too Are One
New Order - Technique
Laibach - Macbeth
Lard - The Power of Lard
Ministry - The Mind is a Terrible Thing to Taste
The Young Gods - L'Eau Rouge
Faith No More - The Real Thing
John Zorn - Spy Vs. Spy - The Music of Ornette
Maanam - Się ściemnia
Made in Poland - Made in Poland
to tyle, pewnie coś pominąłem:(
Tak w ogóle to czemu 1999? (tu akurat słabo trafione i nie przekonujące do świętowania) zdecydowanie lepiej by to wyglądało przy 1994, nie wspominając już o wypasionym roku 1989:)