zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku niedziela, 24 listopada 2024

felieton: Jon Lord - wspomnienie

26.08.2012  autor: Meloman

strona: 1 z 2

16 lipca 2012 zmarł Jon Lord, muzyk i kompozytor brytyjski. Kojarzony przede wszystkim jako klawiszowiec Deep Purple, znany też z działalności w innych ekipach (The Artwoods, Whitesnake, Paice Ashton & Lord, Hoochie Coochie Men), jak i również pod własnym nazwiskiem. Tak się złożyło, że nic nie wiedziałem o jego chorobie, stąd wiadomość o jego śmierci była dla mnie zaskoczeniem. Zresztą tego typu wieści nigdy się nie spodziewamy i przeważnie uderzają w nas niczym grom z jasnego nieba.

Jon Lord, Warszawa 2010, fot. W. Dobrogojski
Jon Lord, Warszawa 2010, fot. W. Dobrogojski

Z twórczością Jona Lorda i grupy Deep Purple zetknąłem się po raz pierwszy około połowy lat siedemdziesiątych. Dokładnej daty nie pamiętam. Stało się to za sprawą audycji muzycznych w radiowej Trójce. Pierwsze nagranie, jakie do mnie dotarło, to "Hush", potem "Hey Joe". Z tym, że długi czas nie byłem świadomy, że "Hey Joe" grają Deep Purple. Jednak organowe intro w tym numerze oraz pozostałe partie klawiszy zawsze mnie poruszały. Warto wspomnieć, iż pod koniec lat sześćdziesiątych trzy albumy formacji tworzył trochę inny skład, albowiem wokalistą był wtedy Rod Evans, a na basie grał Nick Simper.

Potem do moich uszu dotarła pozycja z elementami muzyki klasycznej, czyli "April". No i wreszcie nastąpiło spotkanie z muzyką, która jeszcze nie tak dawno brzmiała na żywo w naszym kraju w postaci "Concerto For Group And Orchestra". Prawdopodobnie pierwszy koncert różni się pewnymi szczegółami od obecnej wersji. Od razu zafascynowała mnie w szczególności część trzecia tej kompozycji. Już w 1969 roku ujawnił się geniusz Jona Lorda - w łączeniu stylu rockowego z muzyką klasyczną.

Jon Lord, Warszawa 2010, fot. W. Dobrogojski
Jon Lord, Warszawa 2010, fot. W. Dobrogojski

Pamiętam dokładnie medialny szum po wydaniu w 1975 roku krążka Deep Purple "Come Taste The Band", zapowiadanego jako ostatni. W szczególności utkwił mi w pamięci klimat kawałka "You Keep On Moving". Prawie w tym samym okresie powstała jeszcze fantastyczna pierwsza solowa płyta Jona - "Sarabande". Rzecz jasna docierały do mnie też utwory z legendarnych albumów Deep Purple: "In Rock", "Machine Head", "Fireball", "Made In Japan". Jednym z moich ulubionych nagrań jest powstały później "Burn" z kapitalnymi solówkami Lorda na organach, w których odpowiada na gitarowe zagrywki Blackmore'a. Z uwagą i entuzjazmem przyjąłem reaktywację zespołu w 1984 roku i jego krążek "Perfect Strangers". Później śledziłem karierę Jona (Deep Purple opuścił w 2002 roku), w której poświęcił się kojarzeniu brzmienia muzyki klasycznej i rocka - i robił to wyśmienicie. Polecić można wydawnictwo DVD "Beyond The Notes", które sumuje pewien etap tej działalności.

« Poprzednia
1
Komentarze
Dodaj komentarz »
Na ile płyt CD powinna być wieża?