- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Kat i Roman Kostrzewski, Szczawno-Zdrój 8.10.2015
miejsce, data: Szczawno-Zdrój, Rock Pub, 8.10.2015
"Metal nie jest zatopiony w zupie globalnej komerchy. Jego naturalnym środowiskiem są kluby, gdzie publiczność może zrzucić pozę narzucaną przez codzienność. Zapach dymu miesza się z dymem publiczności i już nie wiadomo, w którym miejscu kończy się scena. Spieczone gorącem twarze muzyków i publiczności niczym się nie różnią. Głos wokalisty łamie się, a dźwięki ześlizgują się z palców. Jest jak na wojnie, nic nie można powtórzyć".
Kat i Roman Kostrzewski, Szczawno-Zdrój, fot. Paweł Kuncewicz
To przedmowa do koncertowego DVD Kata i Romana Kostrzewskiego pt. "Życie po życiu" z 2007 roku. Lepiej nie można było tego ująć. 8 października 2015 r. w Szczawnie-Zdroju w klubie "Rock Pub" każdy miał okazję się przekonać, jak te słowa działają w praktyce.
Kat to legenda. Polska Metallica, która nigdy nie ustępowała tej amerykańskiej. Z tą różnicą, że ta tragikomedia wydarzyła się w szaroburych czasach PRL-u, a nie w Bay Area. Pozostały jednak płyty z perspektywy lat brzmiące naiwnie, z tekstami wyposażonymi we właściwą sobie poetykę. Ale czy to "666", czy "Oddech wymarłych światów" albo "Bastard", nawet dzisiaj słucha się tych nagrań znakomicie i zawsze wraca się do nich z nutką sentymentu. Kat i Roman Kostrzewski to historia rocka. Ciągle przekorna i kontrowersyjna. Rok temu zaskoczyli bardzo pozytywnie wydawnictwem "Buk - akustycznie", teraz raczej negatywnie rekombinacją genetyczną kultowych "666". Dlaczego negatywną? Nie chce mi się wchodzić już w te tematy, więc przedstawię to obrazowo - wyobraźcie sobie taki zespół, jak Slayer, który teraz, w obecnym składzie wydaje nagraną ponownie "Reign In Blood". Gdzie sens, gdzie logika? Chociaż z drugiej strony patrząc na biografię Kata, to Roman nigdy się nimi jakoś specjalnie nie przejmował. Ciężko oceniać, czy to dobrze, czy niedobrze, ale parafrazując stare ludowe powiedzenie: z Romanem źle, ale bez Romana jeszcze gorzej. W każdym razie, nie ma Kata bez Romana.
Kat i Roman Kostrzewski, Szczawno-Zdrój, fot. Paweł Kuncewicz
Jest godzina 20:30, jesteśmy gdzieś na granicy Wałbrzycha ze Szczawnem. "Rock Pub". Fajne miejsce. W dużym mieście wykosiłoby od razu 1/3 klubów tzw. "muzycznych", a na pewno 90% pod względem serwowanego piwa, w tym wypadku broumovskiego Opata. Pan Tomek - prezes po prostu wie, co robi i jest właściwym człowiekiem na właściwym stanowisku.
Kat i Roman Kostrzewski, Szczawno-Zdrój, fot. Paweł Kuncewicz
Na scenie Kat. Dobra, można dyskutować na temat zasadności nagrywania klasycznych albumów ponownie, ale "666" na żywo, to zawsze był materiał - petarda. Tym razem w pierwszej części 8 z 10 numerów z tego długograja na powitanie. Pierwsze wrażenie? Jacek Hiro vel Kaja Paschalska na gitarze to nabytek cenny. Nagłośnienie z lewej strony siada. Strojenie niskie (chyba pod aktualne możliwości wokalne Romana albo też nową wersję "666"). Druga część koncertu tzw. "antykościelna" z fragmentami równie chłodno przyjętej płyty "Biało-czarna". Trzeci i ostatni zarazem epizod to "hiciory". "Niewinność", "Mag-Sex", prawdziwym strzałem okazuje się utwór tytułowy z "Bastard", na bis "Łza dla cieniów minionych" i "Śpisz jak kamień".
Kat i Roman Kostrzewski, Szczawno-Zdrój, fot. Paweł Kuncewicz
Długi, solidnie zagrany, przekrojowy koncert. Idealny na czwartkowy, chłodny, jesienny wieczór w Wałbrzychu. Ciekawe, czy ze złotego pociągu wyciągną też winyle Kata?
a Hiro niech lepiej Sceptic odkurza.
Wiem przecież, że to klasyka i robi nawiązania do Micińskiego, ale czasami teksty są takie mętne, albo zwyczajnie pozerskie.