- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Zerivana "Velesvarun"
Błyskawiczny rozwój technik cyfrowych zaowocował między innymi tym, że niemal każdy, kto dysponuje komputerem i odrobiną wolnego czasu, a komu natura podarowała chociaż szczątkowy talent, może w domowym zaciszu tworzyć sobie muzykę. W przeważającej większości przypadków płody takiej twórczości nie tylko nie bardzo nadają się do słuchania, ale wręcz ranią co wrażliwsze uszy. I nie mówię tu oczywiście o produkowanych chałupniczymi metodami hip hopie, techno czy innych tego typu wynalazkach, bo rozumie się to samo przez się. Nie, mam na myśli prawdziwą muzykę. O wyrastających jak grzyby po deszczu jednoosobowych hordach, projektach i solowych muzycznych tworach. Na szczęście wśród tego muzycznego panopticum, w zalewie dźwięków średnich, kiepskich lub po prostu bardzo złych, znaleźć można czasem prawdziwy klejnot.
Takim właśnie klejnotem, już oszlifowanym i gotowym do wyniesienia na piedestał, jest debiutancki materiał projektu Zerivana, o tajemniczo brzmiącym tytule "Velesvarun".
Zerivana należy do klasycznych "one-man bands". Jest solowym projektem, w którym jeden człowiek daje upust swojej miłości do muzyki. Twór ten wyróżnia od setek innych drzemiące w nim naprawdę niepospolity talent i nieograniczona, muzyczna wyobraźnia. Stojący za projektem muzyk, ukrywający się pod pseudonimem Zerivan, to twórca niezwykle wszechstronny, udzielający się również w całej masie innych formacji (Gamaiun, Caedes Castus, Signum Triste i inne). Grupy te, niejednokrotnie poruszające się po dosyć odległych od siebie muzycznych rejonach, zdają się być równie ciekawe i obiecujące.
Próbując opisać dźwiękową zawartość "Velesvarun" można użyć wielu nazw i terminów. Ambient, folk, neo-classical, epic... Można znaleźć mnóstwo porównań, podobieństw do bardziej znanych nazw. Summoning, Dead Can Dance, wczesne nagrania Mortiis czy Arcana... Ale tak naprawdę wszystkie te terminy i porównania mogą służyć jedynie ogólnemu przybliżeniu charakteru muzyki, osadzić ją w gatunkowych ramach i pozwolić sklasyfikować. Zresztą bardzo tylko ogólnie.
Mamy tu ambientowe, rozmazane plamy dźwięków, mamy klasycznie brzmiące, fortepianowe pasaże, czasem proste plemienne bębny, podkreślające charakter muzyki, czasem ukryte, schowane gdzieś z tyłu melorecytacje. Wszystko to w neoklasyczno - folkowym sosie, doprawione sporą dawką z jednej strony epiki i patosu, a z drugiej pełne melancholii i smutku. W odróżnieniu od podobnych tworów, takich jak Wongraven czy późny Burzum, muzyka Zerivany jest cieplejsza, bardziej "zielona". Przy słuchaniu jej nie stają przed oczami mroźne, smagane wichrem skandynawskie pustkowia, lecz przepastne słowiańskie bory, wyniosłe górskie szczyty, kwitnące łąki i łany dojrzewających zbóż.
W przypadku tego materiału niemal równie ważne, co sama muzyka, jest przesłanie i ogólny zamysł, który za wszystkim stoi. Twórczość Zerivany jest na wskroś pogańska, przesycona słowiańskim duchem. Tytuł płyty to nic innego, jak połączenie imion trójcy bogów dawnego słowiańskiego panteonu - Weles, Swaróg, Perun. Dźwięki, choć tak naprawdę pozbawione bezpośrednich nawiązań do folku czy muzyki dawnej, spowite są specyficzną, pierwotną atmosferą. Przywołują na myśl dawno minione dni, opiewają potęgę i piękno natury. Razem tworzy to doskonale wyważoną, niezwykle zachęcającą mieszankę.
Wizerunku płyty dopełnia świetna oprawa graficzna, z pięknym, a przy tym doskonale pasującym do muzyki motywem, zdobiącym front okładki.
Dla zwolenników ambientowych, folkowych czy neoklasycznych dźwięków spod znaku DCD, płyta ta powinna stać się pozycją absolutnie obowiązkową. Na głowę bije bowiem niejedno szerzej znane i niestety często przereklamowane wydawnictwo, sygnowane przez bardziej znane marki.
Na naszym rodzimym poletku wyrosło coś naprawdę cennego i ciekawego. Pod żadnym pozorem nie wolno tego przegapić!
Materiały dotyczące zespołu
- Zerivana