- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
recenzja: Deus "Pocket Revolution"
Belgijska formacja dEUS po sześciu latach milczenia znów daje o sobie znać. Owocem ich nieobecności jest skrupulatnie przygotowana "kieszonkowa rewolucja", dająca powiew świeżości na dusznym rockowym rynku.
Tom Barman - wokalista kapeli - po "The Ideal Crash", poprzednim albumie grupy, wziął sobie sześcioletni urlop. W tym czasie zajął się swoim drugim zajmującym hobby, X muzą. W 2003 roku powstał jego pełnometrażowy niezależny obraz "Z piątku na sobotę". Sześć lat ciszy to dość długa przerwa, czyżby dEUS się wypalił? Nie, dEUS po prostu potrzebował chwili wytchnienia, czasu na przemyślenie. I tak powstał krążek "Pocket Revolution", naprawdę revolution.
Kapela słynie z dwóch rzeczy: perfekcyjnego - wyjątkowego budowanie napięcia oraz niezapomnianych partii wytłuszczonego basu. Muzyka, jaką prezentują chłopaki, to oczywiście pełnokrwisty rock, ale ten spod znaku ciemnej strony mocy. Jest mrocznie, raz z pazurem, raz balladowo. "Pocket Revolution" to nie płyta do jednokrotnego odsłuchu, to krążek przeznaczony do delektowania się. Brzmienia tutaj zaprezentowane potrafią i potargać, i utulić. Momentami ma się wrażenie, że muzyka wie co nas w danej chwili trapi, jest wyrozumiała i próbuje nas ukoić, po chwili znów drażni i pobudza. Naprawdę można się zasłuchać.
Belgowie swoją "kieszonkową rewolucją" pokazali, że jest szansa na nowe nadawanie rocka. Można wyrwać się ze schematów i stworzyć coś na poziomie. Pytanie tylko czy na kolejny "rewolucyjny" produkt przyjdzie nam czekać kolejne sześć lat? Oby nie.
Materiały dotyczące zespołu
- Deus