- Koncerty
- terminy koncertów
- galeria zdjęć
- relacje z koncertów
- Wieści
- wieści muzyczne
- kocioł
- dodaj wieść
- Płyty
- recenzje płyt
- zapowiedzi premier
- Wywiady
- wywiady
- Ogłoszenia
- ogłoszenia drobne
- dodaj ogłoszenie
- Zobacz
- wywiady
- forum
- linki
- rekomenduj muzykę
- korozja
- sondy - archiwum
- Redakcja
- o nas
- szukamy pomocników
- reklama
- polityka cookies
- kontakt
- Konto
- zaloguj się
- załóż konto
- po co?
relacja: Jethro Tull, Katowice "Spodek" 11.06.1997
miejsce, data: Katowice, Spodek, 11.06.1997
Żałuj, że nie byłeś na koncercie Jethro Tull! (jeśli nie byłeś...)
Koncert, jak przystało na gwiazdę, ropoczął się z półgodzinnym poślizgiem, ale gdy zaczeli grać, nikt nie miał im tego za złe. Panowie z Jethro Tull, pomimo wieku emerytalnego, zaprezentowali show, który zapewne wszystkim na widowni głęboko zapadnie w pamięci. Nie było żadnych zbędnych dekoracji i rekwizytów, tylko oświetlona scena, instrumenty oraz pięciu panów - muzyka broniła się sama. Ian Anderson był tego wieczoru w świetnej formie, ciągle biegał po scenie, odgrywał różne pozy, pokazywał przezabawne miny. W przerwach komentował poszczególne utwory, czasami wtrącał żartobliwą uwagę, a przede wszystkim grał i śpiewał.
Koncert składał się z dwóch części: pierwsza trwała około godziny, druga 40 minut - i oczywiście bisy. Zagrali sporo utworów z rożnych okresów działalności zespołu. Znalazły się na koncercie znane kompozycje z wcześniejszych płyt. Wymienić tu można chociażby "Living in the Past", "Thick as a Brick", "Songs from the Wood", "Heavy Horses". Były także utwory z nowszych płyt (tu niestety nie mogę podąć tytułów - wstyd powiedzieć, ale nowsze dokonania zespołu są mi raczej mało znane), a także dwie kompozycje z solowej płyty Iana. Utwory często płynnie przechodziły z jednego w drugi, by po jakimś czasie powrócić do wcześniej wybrzmiałych dźwięków. Był także czas na krótkie popisy solowe poszczególnych członków zespołu. Na koncercie znalazły się także małe odjazdy w stronę jazzu czy bluesa (to w wykonaniu klawiszowca). Zabawnie wyglądał pojedynek flet kontra klawisze. Panowie pokazali, że są biegli w tym, co robią. Koncert zakończył się tuż przed godziną 22. Zapaliły się światła, z głośników popłynął utwór "What a Wonderful World" i był to już niestety nieodwołalny koniec koncertu.
P.S. Widownia dopisała (chociaż nie można powiedzieć, ze katowicki "Spodek" był wypełniony po brzegi). Przekrój wiekowy publiczności był spory - byli starsi, siwiejący panowie, ale były również zupełnie małe dzieci - ale w końcu trudno się dziwić, Jethro Tull ma już 30 lat. Wyszedłem z koncertu mokry, przepocony, zmęczony, ale także szczęśliwy, że mogłem uczestniczyć w prawdziwej rockowej uczcie.
Materiały dotyczące zespołu
Zobacz inną relację
Jethro Tull, Warszawa "Colosseum" 10.06.1997
autor: rick